ikony, sztuka sakralnao mniepraceblogkontakt


O mnie…

Sługa Nieużyteczny (Tomasz Mill ur. 1966)

Będąc uczniem Liceum Plastycznego, spotkałem na swej drodze Jezusa. To doświadczenie zmieniło mnie i moje postrzeganie świata. Stanąłem przed dylematem: jak połączyć sztukę z Bogiem. Obie te rzeczywistości są „zazdrosne”, oczekują pewnej wyłączności. Rozwiązaniem, okazała się ikona.

Ikona zachwyciła mnie swym pięknem i sensem. Tworzenie jej, postrzegam jako służbę bożą, osobistą misję. To mój wkład w dzieło ewangelizacji i liturgii.

Dostrzegając kryzys w sztuce, również w sztuce religijnej, zwłaszcza jeśli chodzi o budowę i wyposażenie świątyń, nie potrafię przejść obojętnie wobec tego problemu. Czuję się zaproszony do wzięcia odpowiedzialności, w temacie budownictwa sakralnego w Polsce. Przez osobiste studiowanie tematu, staram się swoje prace realizować zgodnie z duchem Vaticanum Secundum. Choć doświadczam siebie jako "glinianego naczynia", mam nadzieję, że moja twórczość okaże się owocna i wpisze się jako wartościowy akcent w polskiej sztuce sakralnej.

Prywatnie, jestem mężem Elżbiety i ojcem synów Dominika, Michała i Mikołaja.





O ikonie

Trochę ogólnie…


To zupełnie wyjątkowy rodzaj malarstwa. Malarstwa sakralnego tworzonego na Chwałę Bożą. Ikona to „wypisane kolorami imię boże”, okno, przez które można zobaczyć samego Boga i jego świętych. To malarstwo przekraczające pozory widzialnego świata i wprowadzające w nową rzeczywistość ósmego dnia – świata opromienionego blaskiem bożej obecności.

Ikona ma przebogatą teologię, a będąc dziedzictwem całego kościoła, jest nieprzebranym źródłem inspiracji. Od stu lat przeżywa swoje odrodzenie i zyskuje coraz większą popularność.

Zasadnicze założenia tego czym jest ikona, zostały określone na Soborze Nicejskim II, jeszcze przed podziałem chrześcijaństwa na Wschodnie i Zachodnie. Jak mówi Benedykt XVI, są one nadal obowiązujące. Wspomniany sobór, w ikonie dostrzega wyznanie Wcielenia. Niewidzialny Bóg wkracza w świat widzialny, abyśmy przywiązani do tego co materialne, mogli Go rozpoznać. Bóg szuka nas tam gdzie jesteśmy, lecz nie po to abyśmy tam pozostali, lecz po to abyśmy wznieśli się ponad nas samych. Żyjemy w czasie kryzysu nie tylko w sztuki sakralnej, sztuki w ogóle, ale kryzysu człowieczeństwa , które popadło w ślepotę ducha.

W ikonie podobnie jak w liturgii objawia się duchowy kierunek – na wschód, naprzeciw przychodzącego Chrystusa. Duch Święty czyni nas widzącymi, budzi nasz wewnętrzny duchowy zmysł, wprowadza poza to co widzialne, pozwala oglądać Zmartwychwstałego. Papież Jan Paweł II mówił o chrześcijaństwie Wschodnim i Zachodnim jako o dwóch płucach tworzących jeden organizm. Po tragicznych doświadczeniach XX wieku, przyszedł czas na szukanie jedności, na budowanie komunii. Trzeba nam z pokorą i wdzięcznością przyjmować to co jest dziedzictwem innych kościołów czy kultur. Nie wyrzekając się swoich tradycji, czas ubogacać się tym, co piękne i dobre, choć może całkiem inne.

Jesteśmy krajem leżącym na granicy Wschodu i Zachodu. Choć historycznie przynależymy do Zachodniego Chrześcijaństwa, to nie brak u nas przykładów sztuki z kręgu Rusi i Bizancjum. Mówią o tym popularne i otaczane wielką czcią ikony, jak np. ikona Matki Bożej Częstochowskiej, czy też ikona Matki Bożej Nieustającej Pomocy, freski w kościołach Lublina, Krakowa czy Sandomierza.


I bardziej osobiście…


Dla mnie, ikona to spotkanie z „miłym mej duszy”. Choć ten, który Jest, jest całkiem Inny, to jednak to On! „Biegnie przez góry, skacze po pagórkach… patrzy przez okno, zagląda przez kraty. Miły mój odzywa się i mówi do mnie… Cicho! Oto miły mój puka! Otwórz mi…” On nieustannie przychodzi, oto Jestem, to Ja. Dotyka moich oczu, abym przejrzał, i pozwala się dotknąć. Tomaszu (to ja oczywiście), nie tylko palec, ale całą rękę włóż do mego boku. Czekam na ciebie, nieustannie, i pragnę, gorąco pragnę. Moja miłość jest ogniem. (Dużo czerwieni w moim malarstwie). Płonę, spójrz na zapalony paschał, każdą świecę, czy lampkę oliwną przed ikoną. Spalam się z miłości i umieram nieustannie ale wciąż żyję. Czy to nie cudowne? Nie bój się! Nie bój się śmierci. Pokonałem ją. Miłość jest wieczna. Jest Życiem. To Ja. Zobacz na ikony. Tak Panie. Widzę Cię, Niewidzialny. Czasami bardzo wyraźnie, jakbyś rozmawiał ze mną gdzieś w Twej ziemskiej ojczyźnie. Czasami jednak ukrywasz się, dostrzegam Cię, ale niejasno, jakby w zwierciadle, jakby za zasłoną.

Może jestem jak dziecko, które czytając np. opowieści z Narni staje się Łucją, która rozmawia z Aslanem i przytula się do jego grzywy. Zaś innym razem idzie, wiedziona tylko jakimś przeczuciem, że On na pewno gdzieś jest, czeka i kiedyś powróci. Łucja ma starsze rodzeństwo; to moje wątpliwości. Chyba ci się zdawało, to tylko wyobraźnia, Aslan to bajka.

Wiara, rodzi się ze słuchania zwłaszcza słowa bożego, ale też i z oglądania bożych obrazów. Tak jak nie jest obojętne co słyszymy, tak równie ważne na co patrzymy. Dla mnie słowo i obraz splatają się, razem ukazując Boga. To słyszalne i widzialne znaki bożej obecności. Aniołowie przynoszący nam radosna nowinę, wskazujący drogę i śpiewający wieczne alleluja.

Liturgia, to wyjątkowe miejsce gdzie ujawnia się bogactwo znaków. Tam akcja liturgiczna, słowo, obraz (szczególnie ikona) i jeszcze wiele elementów współtworzą miejsce szczególnego spotkania. Święto, ucztę na którą zaprasza nas Pan. To właśnie podczas liturgii święte wizerunki przemawiają najmocniej, przedstawione postacie niczym obłok świadków, uczestniczą z nami w uroczystym zebraniu, zapraszają do wspólnego uwielbienia Boga i Baranka.

Ikona inicjuje jakąś przestrzeń modlitwy, zaprasza do niej i uczy jej. Ona po prostu już jest, czeka na mnie. Bo przecież On JEST. To imię zawsze mnie fascynowało w swej nieskończonej głębi. To tak jak Duch Święty którego nie potrzeba wywoływać, a jedynie zanurzyć się w Jego przedziwnej obecności. Jest szkołą modlitwy. Tak jak postawa, czy gesty pomagają się modlić, prowadzą do skupienia, wyciszenia czy są wyrazicielami naszych emocji, stanów ducha. Podobnie ikona, oczyszcza nasze spojrzenie, wyobraźnię i ukazuje samą istotę rzeczy. Pozwala zatrzymać wzrok ducha na tym co najważniejsze i trwać w adoracji, dziękczynieniu, uwielbieniu czy w błagalnej modlitwie.

Ikona ma swoją duchowość, duszę. Niewątpliwie jest to dusza bardziej wschodnia niż zachodnia. Mniej łacińska, lecz zawsze katolicka – powszechna – dla każdego wierzącego.
Ikona budzi wrażliwość kontemplacyjną i uczy życia w Obecności. Ten kontemplacyjny wymiar istnienia jest szczególnie mi bliski i jakże ważny dla współczesnego świata. Zachód to zagubił i teraz rozpaczliwie poszukuje, a wschód jest na drodze do utraty tego co było jego skarbem od początku. Ikona ma tu swoją misję, jest znakiem, drogowskazem dla mnie i dla wszystkich poszukujących prawdy. Zwłaszcza jeśli doświadczyli chaosu i pustki współczesnej zachodniej cywilizacji i budzi się w nich głód sensu, piękna i harmonii. Potrzeba innej lepszej strawy – zdrowej, bardziej duchowej.

Niewątpliwie największym okresem chrześcijańskiej sztuki były wieki V-XII, to tak zwane „ciemne wieki”, w których jak w ciemności ziemi zostało zasiane ziarno przyszłej europejskiej kultury. To wtedy Europa pojęła tajemnicę kontemplacji. Człowiek pracę ręczną mógł uczynić modlitwą, a swój umysł, serce i ręce złożyć w ofierze Bogu. Miał łączność z tajemnicą bytu i dzięki temu mógł oddać odblask odwiecznego piękna w swojej sztuce. Funkcją tej sztuki było przywołanie obecności bożej, ukazanie i kontemplacja tajemnicy. To właśnie wtedy narodziła się ikona. 

Choć pozostaje dla mnie najważniejszym punktem odniesienia, to urzekają mnie także inne kierunki w sztuce sakralnej. Zwłaszcza gotyk i barok, okresy żarliwej wiary i wzlotu ducha. Sztuka gotycka pełna misterium, krucyfiksy i obrazy pasyjne gdzie w ostatecznym bólu ukazana zostaje szalona miłość Boga. Piękne, uduchawiające, zapraszające do modlitwy przedstawienia Matki Bożej. Poruszające do głębi witraże, będące ikonostasem Zachodu. Sztuka baroku, która pragnie włączyć nas w niebiańską liturgię. To piękna pieśń radości, nieustanne Alleluja. Polska obfituje w przykłady sztuki gotyckiej np. malarstwo tablicowe, jak i barokowej np. prześliczne wiejskie kościółki „szyte” na miarę człowieka. Mamy więc mnóstwo inspiracji, aby tworzyć współczesną sztukę sakralną opartą na sprawdzonych fundamentach.

Na koniec muszę to koniecznie podkreślić – ikona, to tylko jeden ze środków do celu. Najbardziej fascynująca jest przygoda odkrywania Boga – Jego samego. On nieustannie przypomina mi, często w bolesny sposób, że nasza ojczyzna jest w niebie. Zmaganie się z pokusą budowania na ziemi swojego mieszkania, to moja codzienność.

Jako twórca, piszący ikony, czy projektujący wnętrze sakralne jestem wciąż „przed”.  Bardzo mocno doświadczam  swej ułomności wobec zadania, za jakie się zabieram. Każda praca to dla mnie mały krok wiary, zmierzenie się ze swoimi ograniczeniami. Chcę być narzędziem w Jego dłoniach i po prostu dobrze wykonać swoją pracę. „Człowiek strzela Pan Bóg kule nosi”- to moje ulubione przysłowie, gdyż dobrze oddaje stosunek do tego co robię. Moja nieudolność nie musi być przeszkodą dla Boga. Stwórca czyni coś z niczego i często wykorzystuje naszą słabość, aby objawić swoją moc. Aby cała chwała należała się Jemu, aby ustrzec nas od zgubnej pychy.

Dzięki łaskawości Boga, a od 21 lat  wyrozumiałości mojej żony, wynagrodzenie za malowania ikon jest głównym źródłem mojego wkładu w utrzymanie rodziny. Modlę się, aby Św. Józef nauczył mnie służyć Bogu, rodzinie i pozostać w cieniu, a Św. Jan Chrzciciel umniejszać się, aby On mógł wzrastać.

Bogu niech będą dzięki!